Wyjątkowo trwały makijaż na specjalne okazje - Krok po kroku

12:02 Unknown 6 Comments


Która z nas zna to uczucie, kiedy podczas bardzo ważnego wydarzenia makijaż spływał z całej twarzy? Pewnie większość ;) Co zatem zrobić, by przez wiele godzin wyglądać nienagannie i czuć się komfortowo? 
Niedawno miałam okazję wybróbować na sobie moc trwałego makijażu. Z jakim efektem? Makijaż twarzy wytrzymał 22 godziny, aż do zmycia, ale jestem pewna, że utrzymałby się jeszcze dłużej. Makijaż oczu aż 38 godzin. Oczywiście wszystko utrzymało się w stanie idealnym, bez poprawek.
W dalszej części pokażę Wam po kolei czego użyłam do wykonania wyjątkowo trwałego makijażu.

- Najważniejszy punkt, bez którego nie wyobrażam sobie trwałego makijażu jest odpowiednie przygotowanie cery, czyli pielęgnacja. Dzień wcześniej zrobiłam peeling i nałożyłam maskę zwężającą pory. Byłoby lepiej gdybym maskę nałożyła bezpośrednio przed makijażem, ale niestety nie miałam na to czasu. Następnie użyłam serum z kwasem hialuronowym, dwóch porcji lekkiego kremu nawilżającego na całą twarz, łącznie z szyją i dekoltem i bogatszego na okolice oczu. Najlepiej unikać preparatów na bazie olejów, mogą zbuntować się pod makijażem.

- Na całą twarz nałożyłam silikonową bazę Wibo Primer Base (ok.12zł). Bazy tego typu bardzo często zapychają skórę, mimo to jakoś mam do nich większe zaufanie. Baza wygładziła skórę, nie rolowała się i zredukowała do zera suche skórki. 
- Podkład zamówiłam specjalnie na tę okazję. Wybór padł na wodoodporną wersję Make-Up Atelier (ok.120zł). Używałam go dopiero kilka razy, więc nie mogę na jego temat za dużo powiedzieć. Nie wiem, czy to zasługa odpowiedniego przygotowania skóry czy samego podkładu, ale cera wyglądała nieskazitelnie. Ukrył wszystko, bez zmiany struktury twarzy. Nie zrobił plam, nie wchodził w pory, nie podkreślał zmarszczek. Wklepałam go w skórę zwilżoną gąbką (jajko z Rossmanna ;)). Ale na pełną recenzję jest jeszcze za wcześnie.

- Pod oczy nałożyłam wodoodporny korektor w płynie Catrice (ok.16zł). Wklepany wilgotną gąbeczką ładnie wtapia się w skórę, zakrywając wszystkie zasinienia.
- Na niedoskonałości nałożyłam korektor z palety kamuflaży firmy Kryolan (ok.130zł). Jest to najbardziej kryjący korektor jakiego miałam okazję używać. Zakryje wszystko, przy czym nie wysusza nadmiernie skóry.
- Korektor pod oczy Vanish firmy La Femme (ok.40zł). Chociaż nie użyłam go tym razem, to miałam okazję pracować z nim na osobach z bardzo dużymi cieniami pod oczami. Poradzi sobie nawet z najciemniejszą okolicą oczu. Jednak trzeba się z nim obchodzić ostrożnie, ponieważ nałożony w zbyt dużej ilości może być widoczny na skórze i może ją mocno wysuszyć.

- Następnie nałożyłam na twarz transparentny puder sypki ryżowy Pierre Rene (ok.15zł). Co ciekawe nałożony pędzlem ruchami omiatającymi (takimi normalnymi, wiecie o co chodzi:)) zupełnie mi się nie sprawdził. Jedynie wklepując go w skórę za pomocą pędzla lub gąbki daje odpowiedni efekt. Zaraz po nałożeniu widać go na twarzy, po chwili wtapia się w skórę matując ją, ale utrzymując satynowość cery.
- Na temat pudru brązującego Kobo (ok.20zł) i rozświetlacza Wibo (ok.10zł) pisałam TUTAJ. Tym razem zdecydowałam się na ciemniejszy odcień bronzera, tj. 311 Nubian Desert, no i się w nim zakochałam ;)
- Na policzki nałożyłam odrobinę kultowego różu w kamieniu Bourjois (ok.50zł) w odcieniu Rose Ambre. Mocno napigmentowany, pachnący różami o niesamowitej wydajności. Mimo, że używam go z przerwami od wielu lat to zużycia w ogóle nie widać. Jedynie opakowanie pokazuje swój wiek ;)

- Na tym etapie spryskałam twarz mgiełką wody termalnej La Roche-Posay (ok.25zł). Bardzo często jej używam do 'scalenia' makijażu i odświeżenia skóry. Dzięki temu nałożony makijaż nie był tak widoczny i zniknęła (minimalna, ale jednak) pudrowość.

- Na powieki nałożyłam bazę NYX (ok.30zł). Nie zauważyłam, żeby znacząco przedłużała trwałość makijażu oczu, ale nie miałam innej ;)
- Użyłam cieni z mojej najnowszej paletki firmy I Heart Makeup, Chocolate Vice (ok.40zł). Przepiękne ciepłe odcienie, dobrze napigmentowane i fajnie współpracujące z pędzlem :) Aby uniknąć wymazania skóry obsypanymi cieniami, zabezpieczyłam obszar pod oczami dużą ilością pudru ryżowym Pierre Rene. Na szczęście cienie w ogóle się nie osypywały. Niedługo pełna recenzja palety.


- Kreski na powiekach namalowałam czarnym eyelinerem w żelu Lasting Drama od Maybelline (ok.28zł). Jest to mój ulubiony eyeliner, używam go od lat. Jest bardzo trwały, nawet na 'nagiej' powiecę. 
- Kiedy wybierałam kosmetyki do tego makijażu, odrazu wiedziałam, że wezmę tusz Lash Sensational w wersji wodoodpornej od Maybelline (ok.38zł). Bardzo zależało mi na wodoodporności, ponieważ praktycznie wszystko podrażnia moje oczy i albo będę je czymś zakraplać albo będę walczyć z ich łzawieniem. Ten tusz zapewnia mi wodoodporność w wersji hard, hiper i o Boże. Mocno pogrubia rzęsy, rozdziela, podkręca i wydłuża. Jest świetny do mocnego, wieczorowego makijażu. Jest tylko jeden mały minus. Zmycie go trwa wieczność. Kilka razy musiałam w nim iść spać, bo straciłam nadzieję, że uda mi się go pozbyć z rzęs. Pełna recenzja pojawi się wkrótce. Oczywiście dla wzmocnienia efektu, przed pomalowaniem rzęs podkręciłam je zalotką.

- Brwi podkreśliłam moim ukochanym cieniem od Maybelline Color Tattoo w odcieniu Permanent Taupe (ok.25zł). Uwielbiam go za kolor, konsystencję, łatwość aplikacji, trwałość i wydajność. Minusów nie widzę.
- Na koniec przeczesałam brwi brązowym korektorem Art Scenic od Evelina (ok.12zł). Przyciemnił włoski i utrzymał w odpowiednim stanie. Nie skleja ich, nie robi grudek. Wygląda bardzo naturalnie.

- Na usta powędrowała matowa pomadka w płynie od Golden Rose nr 3 (ok.20zł). Piękny różany odcień, pełne krycie i trwałość to największe zalety pomadki. Nałożona w niewielkiej ilości pięknie wygląda na ustach. Za to zbyt duża ilość pomadki potrafi zrobić na moich ustach masakrę w formie ciastkowania. Niestety wysusza usta jak większość kosmetyków tego typu. Jest to jedyny produkt, który musiałam co kilka godzin nakładać z powrotem, ponieważ potrafi całkowicie zniknąć podczas jedzenia tłustych potraw (tłuste dobre ;)).
- Na koniec jeden z ważniejszych elementów, czyli spray fixujący firmy Kryolan (ok.100zł). Ja mam akurat starą wersję tego produktu. Jest to bardzo silny utrwalacz, niewyczuwalny na skórze. Jest to produkt na wyjatkowe okazje, absolutnie nie na codzień z uwagi na okropny skład i wynikające z niego skórne konsekwencję. 
I to koniec całego makijażu. Pewnie ze względu na ilość wszystkich kosmetyków pomyślicie, że trwał wieki ;) Na szczęście zajęło mi to mniej niż godzinę. Używając tych wszystkich produktów, w sposób jaki opisałam powyżej, możecie mieć pewność, że Wasz makijaż utrzyma się wieeele godzin ;)

6 komentarzy:

  1. Fajnie to wszystko opisałaś, dokładnie, krok po kroku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekoladka Vice i GR 03 <3 cudenka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie ładne kolory ma ta paletka!

    Fajny opis makijażu. Co prawda sama używam głównie mineralnych kosmetyków kolorowych (które są trwałe!), ale wpis jest ciekawy i przydatny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo dobrego słyszałam o tych pomadkach w płynie, czas je wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Golden Rose jak zawsze górą. Pomimo niskim cen ich kosmetyki są dobre:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym zerknęła na zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)