Historia moich włosów i aktualna pielęgnacja

06:23 Unknown 5 Comments






Dawno, dawno temu, kiedy miałam 16 lat zachciało mi się zafarbować włosy. Wybrałam farbę Palette. Nie zwracałam uwagi na to czy farba jest łagodna dla włosów, czy zawiera amoniak. Liczył się efekt. No i był efekt - intensywny kolor i połowa włosów na podłodze :). To nic, nie zrażałam się, farbowałam dalej. Przeszłam chyba przez wszystkie dostępne odcienie brązu i czerni. Nienawidziłam odrostów, więc farbowałam bardzo często. Oprócz pięknego koloru dbałam o to by moje włosy były idealnie proste. Prostowałam codziennie, zdarzało mi się prostować też wilgotne włosy. Oczywiście nie używałam żadnych kosmetyków termoochronnych. Włosy szybko się przetłuszczały, więc myłam je codziennie, czasem dwa razy dziennie. Maski, odżywki? Nie miałam na to czasu.
Tak pracowałam na jakość włosów przez prawie 5 lat. Uzyskałam naprawdę imponujący efekt. Włosów jak na lekarstwo, a to co zostało tylko nosiło nazwę "włosy" a nimi nie było. Kucyk miał może z 1 cm...

Jedyne zdjęcie jakie znalazłam, na którym widać jakie miałam siano.
Do zdjęć zawsze robię głupie miny, dlatego zakryłam twarz ;)

Po tych kilku latach torturowania włosów wreszcie mnie oświeciło - dziewczyno, czy ty chcesz być łysa? Trzeba było coś z tym zrobić. Postanowiłam rzucić farbowanie.  Początki były trudne. Farbowane na czarno włosy i jasne odrosty, nic tylko płakać, albo zbić wszystkie lustra. No trudno, musiałam to jakoś przeżyć. Zaczęłam wprowadzać pielęgnację. Nieregularnie olejowałam włosy olejem Sesa, nakładałam na włosy przeróżne maski. Może gdybym robiła to częściej efekt byłby lepszy, ale i tak był jakiś postęp :).

Nie wiem skąd taki kolor włosów. Rok bez farby.


Od ponad pół roku zaczęłam świadomie pielęgnować swoje włosy. Wiem jakie produkty im służą, ale i tak dużo eksperymentuję. Stan moich włosów bardzo się poprawił. Choć wciąż nie jest idealnie, jestem na dobrej drodze :)

Dwa lata bez farby! :)

Końcówki rozjaśnione przez słońce :)

Jak teraz wygląda moja pielęgnacja włosów.


Myję włosy codziennie, czasem co dwa dni. Chciałabym robić to rzadziej, jednak źle się czuję w nieświeżych włosach. Ograniczyłam szampony z SLS i SLES. Moim ulubionym szamponem jest Babydream z Rossmanna (ok.5zł). 



Niedawno odkryłam fajną alternatywę dla tradycyjnego szamponu, ale o tym kiedy indziej ;)
Myję włosy metodą OMO, czyli na suche lub wilgotne włosy nakładam odżywkę, omijając skórę głowy. Myję skalp szamponem, spłukuję i znowu nakładam odżywkę lub maskę. Aktualnie używam odżywki Timotei - Drogocenne olejki (ok.8zł) i Elseve - Magiczna moc olejków (ok.12zł). Dociążają włosy, wygładzają i nawilżają, bardzo je lubię :). 


Aktualnie stosuję tylko jedną maskę, bo jest ogromnie wydajna (1 litr) i wspaniale działa na moje włosy - Kallos Keratin (ok.12zł). Wiem, że nie na wszystkich włosach się sprawdza, ale na moich działa cuda :). Niedługo pojawi się jej recenzja.



Oleje na włosy nakładam kilka razy w tygodniu, zwykle na całą noc. Nadal męczę olej Sesa :) (recenzja TUTAJ). Od niedawna testuję też olej Amla Dabur (ok.25zł).




Używam również wcierki do włosów Jantar (ok.10zł) i kończę kurację przeciw wypadaniu włosów Vichy Dercos (ok.200zł). Włosy mniej mi wypadają i szybciej rosną, nie wiem czy to zasługa Vichy czy Jantaru. Działam kompleksowo, więc na brawa zasługują wszystkie produkty jakich używam ;)


Nie pamiętam ile było tych ampułek, niestety na bieżąco wyrzucałam puste i dużego opakowania też się pozbyłam :(



Z końcówkami mam największy problem, ponieważ lubią się puszyć. Walczę z tym używając Jedwabiu Green Pharmacy (ok.8zł) i Biosilk (ok.6zł). To działa :) Końcówki po ich użyciu są wygładzone i miękkie. Włosy się nie puszą i nie rozdwajają.



Dodatkowo po każdym myciu nakładam eliksir odżywczy L`Oreal (ok.40zł) oraz serum Marion Anti-Age (ok.10zł). 



O włosy dbam również od środka :) Stosuję Revalid (ok.30zł) i piję drożdże (ok.2zł) :) Są obrzydliwe ale skutecznie przyspieszają wzrost włosów.


To już wszystko :) Efekty moich starań są, jak widzicie na zdjęciach. Przede mną jeszcze długa droga w walce o piękne włosy :)

A jak Wy dbacie o swoją czuprynę? :)

5 komentarzy:

  1. Powiem Ci, że ładnie zadbałaś o włosy :) Ja też zaczęłam farbować mając 16 lat na rudości. Domyślasz się pewnie, że ciężko taki kolor utrzymać, więc też często farbowałam. I namiętnie prostowałam... Ale moje włosy jakoś to przeżyły :) Nawet nie były zniszczone, czasami końcówki tylko były do niczego. Przeszłam przez rudości, czerwienie, brązy, blondy i teraz chcę znowu wrócić do rudego, bo w tym kolorze mi najlepiej. A największy dramat włosowy miałam po ciąży, jak mi zaczęły garściami wypadać, a nie robiłam im nic, a nic złego, bo ani nie farbowałam, ani nie prostowałam, dbałam bardzo. Całe szczęście, wracają do siebie :) Uff, ale się rozpisałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To się nazywa porządna pielegnacja włosów! :) też muszę się zaopatrzyc w jakiś suplement , może wrócę do CP :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zmiana jest widoczna. Jeśli mogłabym Ci coś polecieć, to z suplementow bardzo chwalony jest biotebal. Ja mimo, że mam dość duża czuprynkę, to piję go, ze względu na to, że włosy lecą garściami. Polecam :) a błędy młodości każdy chyba popełniał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja mając 14/15 lat co zrobiła? A walnełam sobie na całe włosy rozjaśniacz efekt? Białe włosy !! Wytrzymałam miesiąc i pofarbowałam na mroźny beż z Castinga i tak coraz ciemniejsze farny wybierałam,aż doszłam do bardzo ciemnego brązu, któy wyglądał jak czarny po 4latach stwierdziłam, że za bardzo wkurza mnie odrost (blond) i poszłam do fryzjera na dekoloryzacje i znowu jestem blondynką,ale teraz przynajmniej ten kolor wygląda i nie są białe :D ale staram się o nie zadbać i żeby ładnie wyglądały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Biosilka odradzam. Ch,lam jakich mało. Lepszy jedwab z GP. ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)